piątek, 28 grudnia 2012

Od Akiim


Pewnego dnia szłąm obok lasu iglastego i nagle ujrzałam małego. śpiącego szczeniaka. Miał na oko kilka tygodnia. Rozejrzałam się w poszukiwaniu jego opiekunów, lecz nikogo nie znalazłam. Nagle malec się obudził i zaczął wyć.
- Co się stało maluszku? - zapytałam.
- Gdzie moja mama? - szczeniak spytał.
- Nie wiem mały. Jak masz na imię? - spytałam.
- Akiro. Nazywam się Akiro. - odpowiedział.
Szczeniak zaczął płakać. Położyłam się obok niego i go przytuliłam.
Zrobiło mi się go bardzo żal. Zaczęłam wyć wzywając watahę, ale nikt mnie nie słyszał. Powiedziałam Akiro, że musimy iść. Młody wstał i zaczął za mną powoli iść. Nagle zauwazyłam małe plamki z krwi za szczeniakiem. Zauważyłam, że Akiro ma rane na nóżce. Od razu przypomniała mi się historia z mojego dzieciństwa. Odwróciłąm się i położyłam malca na mięciutkim mchu. Moja babcia nauczyła mnie robić wywar z liści dębu. Zerwałam kilka i obwinęłam małemu łapkę. Potem zrobiło mi się go żal, jak kulał i wzięłam go na plecy. Zaprowadziłam go do watahy i powiedziałam, że to nowy członek naszego stada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz