poniedziałek, 18 lutego 2013

Od Nicka

Byłem dość wnerwiony tym że Taj zostawiła mie dla innego nie mówiąc mi o tym ani słowa.Tej nocy podczas ceremonii zagadała do mnie Sayna
-Hej-powiedziała
-Hej czy to ty byłaś na wyprawie?
-Eee...tak -widziałem zakłopotanie w jej oczach
-Wiesz..to niesamowite..sprzeciwiłaś się wszystkim wyzwaniom które stawiał przed tobą los.
-Eeee..dzięki-uśmiechnęła się.Wtedy coś we mnie pękło.Poczułem ucisk w żołądku .Jej uśmiech ...był...taki piękny,ciepły jak promyk słońca w mroźny zimowy wieczór.Dlaczego wcześniej jej nie zauwarzyłem...
Podczas ceremonii cały czas ukradkiem zerkałem na Saynę.
W końcu  koniec. Odprowadziłem Sayonę do jej nory.Spotkałem Taj..szła w zamyśleniu.
Spojrzałem na nią uszczypliwie.Podniosła wzrok ale na ułamek sekundy po tym znów odeszła w zamyśleniu.
Nie wiedziałem co czuję.Z jednej strony zimno i chłód a z drugiej ciepło i  siłę.Byłem rozbity.Zasnąłem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz