- To pióro! - krzyknęłam. - Tak. Ale tu na pewno jest ostatnie, najtrudniejsze zadanie. - powiedział feniks. Tym razem nie tylko w moich myślach. Wtedy, jak na zawołanie, w ziemi pojawił się krater, wybuchnął z niego ogień a ogień uformował się na kształt ognistego potwora. Ziemiste pozostałości krateru utworzyły skorupę na mega - ogniku. - Ojeej. - jęknęłam. Wtedy z nieba (czy czegoś co jest wyżej, bo my JUŻ jesteśmy jakby na niebie) spadł warkocz wody i powietrza, tworząc oręż, tarczę i twarz dla monstrum. - Znisz.. czyć! - odezwał się. Wtedy z ziemi wyrosło coś jeszcze... Jakiś duch... CDN. |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz