czwartek, 24 stycznia 2013

Od Rivera




Dawno niewychodziłem z jaskini...Czułem smutek ale też złość i zakłopotanie...
Postanowiłem się przejść..Spotkałem jakąś łądną wiczycę..Była młodsza odemnie... o gdzieś tak 3 lata...
-Hej..Znamy się ?
-Tak!..to znaczy nie..
-Należysz do tej watahy- powiedziałam patrząc na nią cuzjnie
-Tak !..A ty jak masz na imię!
Zachowywała się jakby widziała wilka po raz pierwszy
-Jesteś bratem bethan ?!
-Zadajesz strasznie suzo pytań..
-A odpowiesz..?
-Mam na imię River..I nie..Bethan nie jest moją siostrą...
-Ja jestem Rossa...
-Ładne imię....
Ziemia zaczeła się trzęść...To było trzęsienie ziemi....Gruzy zaczeły na nas lecieć..Bo staliśmy pod górą...
Nagle jeden kamień upadł na jej skrzydło..
-River!!..Niemogę lecieć..Pomóż!!
-Spokojnie!!
Zamknełem oczy..Czas się spowolnił..skały leciały taak wooolnooo..
Wziołem ją na plecy i zaczełem lewitować..odleciałam z nią na łąkę...
-Dzięki...
-Niema za co...
Spojrzała na mnie z namysłem...
nagle dała mi całusa w policzek podziękowała i posżła do lecznicy..
Była tam Sharon...Spojżałem na nią i na Rossę obie patrzały na mnie z maślanymi oczami
,,O mój boże !..Obie się we mnie zabujały..'' - pomyślałem..
-heh..heh..Ja..ja muszę już iść ! - opowiedziałem i pobiegłem



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz