Gdy zaczęłyśmy się śmiać, jak ten wilk uciekł, to potwm przyszedł jakiś (chyba zmutowany) wilk (ogromny! jakieś 3 metry wysokości i 2 metry szerokości) z towarzyszem. Jego (to był samiec ten wilk) towarzysz to też kot jak Leyla. Oczywiście nie taki mały kotek. Był dorosły, ale niski. O siebie i o Leylę, nie muszę się bać. Leyla może wskrzeszać każdego, (Nawet siebie, kiedy nie żyje!!) wię nie muszę się bać. Smagania z "Mamutem" (ta nazwałyśmy tego ogromnego wilka) i z "Mikrusem" (a tak tego kota) w części nr 4 |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz