poniedziałek, 21 stycznia 2013

Od Sayony



- Wojna? - spytałam Nebbię.
- Tak, wojna. Nie masz dzieci ale nie możesz walczyć. - odpowiedziała.
- Czemu?! - spytałam razem z Fire.
- Bo takie są zasady.
- Pozwól nam walczyć. Fire jest wojowniczką, a ja mogę zmienić kolor i wyglądać jak jeden z nich!
- Dobrze, ja pozwalam. Ale spytaj się Bethan albo Demona.
- Dzięki.
Pobiegłam z Fire szukać Demona, na pewno od razu go znajdę.
- Ej, która wataha nas atakuje? - spytała Fire.
- Hmmm... Niewiem, sprawdźmy
- Lepiej najpierw spytać się alfy, czy w ogóle możemy...
- Ok
Zobaczyłyśmy Demona.
- Demon, możemy walczyć???
- Nie! W żadnym wypadku.
- Proszee. Fire jest wojowniczką, a ja zmienię kolor futra i udam, że jestem jednym z nich.
- Dobrze. Przydadzą się dodatkowi wojownicy - Fire spojrzała a niego groźnie - ... wooo... jowniczki.
- Świetnie.
Znów biegłyśmy, ale do najbliższej jaskini po za naszymi terenami. Dobiegłyśy do jaskini de Va Hermess (niczyjej, dla podróżnych) i.. i to oni! Wataha spod ciemnej gwiazdy, czyli wataha mroku. Zobaczyłam martwą Madness. Madness to moja opiekunka z dzieciństwa, jako jedyna nie była wredna. Fire też ją pamiętała. Obydwie miałyśmy łzy w oczach. Nad Madness stała Brindsia stała nad nią i mówiła:
- Parszywa zdrajczyni... Musimy zdobyć ich tereny!
- Sama jesteś parszywaa.. Morderczynii, złodziejka... Nie daruje. - mówiłam pod nosem.
- Ciii! - uciszyła mnie Fire - zmień kolor i do roboty!
- Nie... Nie mogę...
- No już!
- Nie że nie chcę, nie mogę. Za dużo emocjii.
- Grrr... Dobra, chodź.
Poleciałyśmy do Reversa, który zbierał ochotników do walki.
- Walczymy. - powiedziała Fire.
- Co..oo?
- Walczymy. Mam pozwolenie. - wtrąciłam.
- No ok...
Dołączyłyśmy do grupy samców, idących na pole bitwy. Na przedzie szedł Demon, za nim River, Jukatan i Revers. Z tyłu.. tyłu wcale nie było... Reszta była chaotyczna. Szliśmy i szliśmy, nagle Demon się zatrzymał przy naszej granicy.

C. D. N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz