piątek, 11 stycznia 2013

Od Demona

Chodziłem przygnębiony z powody śmierci Haku. Był moim najlepszym kumplem. Inne wilki zauważyły mój smutek, bo traktowały mnie jak szczeniaka. Byłem przybity i gdy jedliśmy obiad zemdlałem. Usłyszałem tylko ciche krzyki nad sobą. Obudziłem się gwałtownie, byłem w jaskini sam. Przy wejściu stałą Bethan i rozmawiała z Zanną. Słyszałem tylko ciche pomrukiwanie. Może jednak sie pogodzę z Swif. Niewiem. Jak mnie wnerwi to ją zabije. Obudziłem się z kaszlem. Jakiś dzień później. Stały nade mną rozmazane postacie i mówiły coś miedzy sobą.
- Ma gorączkę. Nie wiadomo czy przeżyje dzień.- słyszałem czyjś głos.
- Powiedzmy Bethan. Ona jest Alfą.
Skoczyłem gwałtownie w powietrze i wybiegłem z jaskini. Wiedziałem o co chodzi ta choroba dotykała wszystkich. Chciałem się ożeźwić więc poszedłem nad wodospad, tam ujżałem Tajemniczą i Bethan. Postanowiłem odejść ale mnie zauważyły i podeszłem. Włożyłem pysk do wody, by się ochłodzić.
- Już ci lepiej ?- spytała Tajemnicza
- Tak.
- A może wróć do jaskini.- powiedziała Bethan
- Nie.

Teraz niech dokończy Bethan, później Tajemnicza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz