piątek, 18 stycznia 2013

Od Demona



Leżałem na skale przy granicy i patrzałem w gwiazdy. Prawie dzisiaj wogulę nie byłem w watasze. Nie chciałem przebywać z Riverem w tym samym miejscu. Normalnie jak mnie jeszcze raz wnerwi to zabiję go !! Przypomniałem sobie o Bethani. Jej minę.
- Na co czekasz ? Aż będzie za późno ? Aż ona znajdzie sobie kogoś innego ? Aż zapomni ? Demon, ogarnij się ! Możliwe że jutro, za miesiąc lub rok... nie będzie o co walczyć...- mówiłem do siebie.
Zawyłem głośno. Nie myślałem że to się stanie ale jakiś wilk odpowiedział. Znałem to wycie. Usłyszałem kroki i podniosłem łeb. Z tyłu za mną był las. Tam coś stało. Tym czymś była ona... Bethan. Podeszła do mnie cicho i położyła się na trawie. Leżeliśmy w milczeniu.
- Chodź na skałę, jest tu dużo miejsca.
Wskoczyła na skałę obok mnie i położyła łeb.
- Ej, co się gryzie ?
- River.
Przełknąłem ślinę. Z wielką chęcią zmiótł bym go z powierzchni ziemi.
- Zrobił ci coś ?
- Nie... Tak...
- Możesz to wykrztusić. Nikomu nic nie powiem.
Opowiedziała co się stało gdy jak napisał River wyszedłem z podkulonymi uszami. On chyba nie odróżnia wilka który podkulił uszy, a wilka który po prostu odchodzi w dal. Jednak pominęła jakiś fragment, bo się zarumieniła i przerwała.
- I chciałam ci coś powiedzieć...
- Co ?- powiedziałem cicho
Odwróciłem głowę.
-Więc...- nie skończyła Bethan zdania
- Bethan czy tam obok drzewa nie stoi River. I moje przypuszczenia mnie nie myliły. Wyszedł zza drzewa River, wnerwiony.

Bethan ???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz