Dolecieliśmy za ziemię i siadłem zirytowany.
- No ja się nigdy nie nauczę latać.
- Nauczysz się.
- Nie.
- Musisz tylko uwierzyć w siebie.
- Tylko ja tak nie umie.
Siedzieliśmy chwile w milczeniu.
- Idziemy jeszcze raz.- powiedziałem
Beth uśmiechnęła się.
- To w drogę.- powiedziała
A ja teraz myślę że jestem głupi, bo chyba nikt normalny nie rzucał by
się w przepaść z własnej woli ze sto razy dziennie. W końcu zacząłem
panować nad zamianą. Działo się to w tedy gdy przekraczałem prędkość
światła i dźwięku jednocześnie. W końcu tak się wnerwiłem że skoczyłem w
przepaść i leciałem. Wzniosłem sie w powietrze a Bethan za mną.
Lataliśmy tak długo gdy podbiegł do nas zaniepokojony Zanna.
Zanna ???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz