Byłam w tym dniu wielce zaskoczona, i szczęśliwa... Oto jak to się stało : Była noc, 20. 05. Miałam wartę, ale bardzo bolał mnie brzuch, i poprosiłam Mejsi, by mnie zastąpiła. poszłam do swojej Jaskini. Nie mamy medyków, a więc nagle miałam skurcz i zawyłam po Nebbię. To moja najlepsza przyjaciółka. Przybiegła jakieś 10 sekund temu. Ma bardzo dobry słuch. Gdy przybiegła, oniemiała przez chwilę, potem nic nie mówiąc odebrała poród. Trwało to prawie 4 godziny. Urodziłam punktualnie o północy. Urodziłam Simonę. Od razu po porodzie zaczęła powoli rosnąć. po ok 5 minutach była już dorosła. - Nebbia. Bardzo Ci dziękuję. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką na zawsze. - powiedziałam szczęśliwa patrząc na nią. - Nie ma za co - uśmiechnęła się do mnie. - Mmm... Mamo ? - spytała mnie Simona - dlaczego tak szybko rosnę? - Kochanie... masz taką moc - uśmiechnęłam się i przytuliłam się do niej, i od razu przedstawiłam Nebbię. Następnego dnia wszyscy byli zdziwieni, a za razem szczęśliwi. |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz