środa, 16 stycznia 2013

Od Tajemniczej



Jest coraz lepiej u nas. Wszyscy uczą się nowych rzeczy. Jestem zadowolona. Cieszę się też dlatego, że mogę mieć towarzysza. Ale czekam i staram się o następny tytuł. Chcę mieć jak najlepszego towarzysza. Szłam sobie z Nebbią w lesie, gdy usłyszałyśmy krzyczącą wilczycę. Niestety, to była Sharon.
- Szybko! Chodźmy - krzyknęłyśmy równocześnie.
Nebbia jeszcze zawyła by zwołać pozostałe wilki. Dobiegłyśmy do najbardziej czarnej części lasu. Usłyszałyśmy krzyczącą Sharon. Pobiegłyśmy w tym kierunku.
- Jest tam ! - powiedziałam
Sharon przygniatał ogromny niedźwiedź z palącymi się oczami i bardzo durzą ilością blizn.
- O nie! - krzyknęła Nebbia.
W tym samym czasie przybiegła cała nasza Wataha. Gdy to zobaczyl wszyscy zamarli. W pewnej minucie Niedźwiedź spostrzegł, że go obserwujemy, i rzucił się na nas.
- Sharon, uciekaj do Watahy! - krzyknęła Nebbia.
-Aaa... Co z wami ?! - Krzyczała bardzo zmartwiona Sharon z łzami w oczach... Pobiegła.
Po godzinie poradziliśmy się z niedźwiedziem. Wróciliśmy do Watahy, i zaczęliśmy się leczyć.
- Ciociu! Mamo! - przybiegła do nas krzycząc Sharon. - dzięęęęęęęęęękuję!
- Nie ma za co. - Mówiłam - Ale powiedz też co to była za akcja z tym niedźwiedziem?
- No... Chodziłam sobie po lesie i byłam już zmęczona. - mówi Sharon - Chciałam się położyć. Niechcący, położyłam się właśnie na tym niedźwiedziu, kiedy spał... Przepraszam
- Nic nie szkodzi - Powiedziałyśmy i się do niej przytuliłyśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz